Jak wyglądał casting?
Małgorzata Mikołajczak, aktorka: Dosyć długo szukano dziewczyny do roli Pati. Ja dostałam informację z dnia na dzień, że mam się stawić na castingu. Kojarzyłam serial i wiedziałam, że to casting do roli nowej dziewczyny Blachy. Miałam do zagrania scenę, w której Pati spotyka byłą żonę Blachy Mirę w drodze do prokuratury.
Idąc na casting miałam poczucie, że dostanę tę rolę. Słyszę często, że jestem za wysoka, za chuda – jakbym do tej roli miała nie pasować, to już nie wiem, gdzie miałabym się wpasować. Tu miałam luz, ale i determinację.
Jaka była postać na poziomie scenariusza?
Moje pierwsze wrażenia były takie, że Pati jest bardzo wrażliwa i delikatna. W trakcie prób zostało dodanych parę scen, które pokazują, że relacja z Blachą jest bliższa, niż pierwotnie zakładał scenariusz. Zależało nam na tym, żeby pokazać, że są ze sobą naprawdę związani, chociaż relacja z Mirą wciąż jest dla Blachy bardzo ważna. Pati chce być tą pierwszą, najważniejszą – żeby to jej się partner zwierzał, z nią budował relację. Ale moja postać jest świadoma, że z Mirą ma Blacha głęboką więź i to ją boli. Z Mirą łączą go wspólne przeżycia, spędzone razem lata, córka. Nie chcę za wiele zdradzać, ale powiem, że dla Blachy rozdział „Mira” jest wciąż otwarty.
Kobiety mafii łatwo przedstawić w karykaturalny sposób, jako płytkie i głupie materialistki. Co chciałaś dać swojej postaci? Delikatność to nie jest pierwsze skojarzenie przychodzące na myśl o kobiecie gangstera.
Chciałam, żeby była silna, niezależna, empatyczna, inteligentna, wrażliwa – zgodna z tym, jak kobiety chcą być teraz odbieranie. Nie chciałam, żeby była pustą lalunią, która mieszka w pałacu zbudowanym przez Blachę. Pati poznaje Blachę w Mediolanie, bo tam pracuje jako modelka.
Ha, czyli jednak. Trochę stereotypowo! W latach 90-tych wokół „Masy” kręciła się miss, a w 2019 na drodze Blachy staje o wiele od niego młodsza modelka.
Też trochę się obawiałam, żeby to nie poszło w kalkę, że ładna i naiwna. Mam na koncie niewielkie doświadczenia w modelingu. Tak się składa, że sama pracowałam przez miesiąc w Mediolanie i faktycznie bywałam na imprezach, na których promotorzy zapraszali dziewczyny na wyjścia na kolacje i imprezy w sekcji VIP. Można tam było – jeśli się chciało - poznać bogate osoby, niekoniecznie pokroju Blachy. To nie oznaczało, że była presja czy obowiązek bywania. Po prostu modelki szły na imprezę i kolację, a w takie miejsca chętnie przychodzili ludzie, którym zależało na otoczeniu ładnych kobiet. Parę razy byłam z ciekawości na takich miejscach, mam więc poczucie, że w scenariuszu
opisano wiarygodną sytuację. W domu Blachy wykorzystano zresztą moje prawdziwe zdjęcia z moich sesji modelingowych.
Co twoim zdaniem ma w sobie takiego Blacha, że uwiódł Pati?
Pewność siebie, bezczelność i nonszalancję. Fakt, że może się nią zaopiekować. Pociąga ją jego przemiana ze złego w dobrego. Chociaż jej jego gangsterstwo nie imponuje, Pati zależy na zbudowaniu normalnego domu, chciałaby wziąć ślub i założyć rodzinę. Świat mafii ją przeraża, ale równocześnie ciekawi.
A czym Pati zafascynowała Blachę? Czy ta relacja jest dla niego ważna?
Robert Więckiewicz grający Blachę żartował na planie mówiąc: „To, że jak cię zdradzam, to nie znaczy, że cię nie kocham – jedno nie wyklucza drugiego”. Sądzę, że Blacha kocha Pati, ale ta miłość jest zupełnie inna. Myślę, że pociąga go w Pati naiwność, niewinność, fakt, że jest niezwiązana z jego światem. Pati jest dla niego nowym startem, oddechem po przejściach i stresach z Mirą.
W opisie tej postaci w materiałach prasowych są o Pati napisane trzy zdania: „Nowa kobieta Blachy. Piękna i z temperamentem. Kocha Blachę całą sobą”. Mówisz o jej delikatności, jak więc objawia temperament?
W pewnym momencie mówi dość i na niektóre rzeczy się nie godzi. Pati umie podejść, ma swoje sposoby na partnera – niezwiązane z siłą, bardziej z inteligencją i intuicją.
Drugie partnerki, córki z poprzednich związków – w scenariuszu pokazano bardzo życiowe sytuacje.
Tym bardziej, że Pati bliżej wiekowo do córki Blachy niż Blachy. Pati w scenach rodzinnych stara się łagodzić, wyważać emocje.
Na kim ją wzorowałaś?
Na nikim. Kierowałam się intuicją i na tym, żeby być jak najbardziej autentyczna w roli. Stawiam pierwsze kroki przed kamerą, bo głównie gram w teatrze. Cały czas szukam i wypracowuję metody grania przed kamerą. Jestem ze szkoły, w której zakłada się, że 80 procent mojego grania to słuchanie tego, co podaje mi aktor, któremu partneruję. Na tym się skupiałam.
Jak się tobie grało z tak doświadczonymi aktorami?
Było stresująco. Robert Więckiewicz, Małgorzata Foremniak, Mirosław Zbrojewicz - mają ogromne doświadczenie, ja dopiero je zdobywam. Trudno traktować siebie na równi, grając z takimi osobowościami. Robert dał mi kilka rad, które bardzo sobie cenię, zwłaszcza, kiedy widział, że się denerwuję i przejmuję. Dla mnie to była pierwsza tak duża produkcja, gdzie cała ekipa – od reżysera po charakteryzatorki była doświadczona, ale wszyscy mieli luz. Dużo się od nich jako aktorka nauczyłam.