"Świat damsko-męski jest ciekawszy, niż prosty, męski świat gangsterów. Pojawia się delikatność i inny rodzaj stanowczości" [ROZMOWA]

redakcja
13.02.2019 14:48
A A A
'Odwróceni 2': Wojciech Zieliński - CYGA, Anna Dereszowska - LAURA

'Odwróceni 2': Wojciech Zieliński - CYGA, Anna Dereszowska - LAURA (fot. Ania Kowalewska)

Druga seria "Odwróconych" - "Odwróceni. Ojcowie i córki" jest inna niż pierwsza, ale inne są także czasy, które pokazuje, inni widzowie, którzy film oglądają. W pierwszej serii była ostra gangsterka, był to serial o robieniu kłopotów. Drugi sezon jest opowieścią o konsekwencjach robienia kłopotów, które ponoszą także córki głównych bohaterów.

Widział pan już cały serial?

Wojciech Zimiński, jeden z trzech współscenarzystów serialu „Odwróceni. Ojcowie i córki”: Widziałem siedem odcinków, przede mną ósmy - ostatni.

I jak ocenia pan film, którego scenariusz razem z Arturem Kowalewskim i Dariuszem Suską pan współtworzył?

Szczerze? Jestem zadowolony i nie mówię tak dlatego, że tak powinienem mówić, ale naprawdę uważam, że wyszło dobrze. Przy pisaniu scenariusza zawsze jest rozdźwięk między wyobraźnią autora a obrazkiem. Bywa, że po projekcji scenarzysta załamuje ręce, a bywa, że jest zachwycony. I to jest ten drugi przypadek. Nawet rzeczy, które wyobrażałem sobie inaczej, wyszły lepiej.

Udało nam się zaangażować naprawdę świetnych aktorów, co jest dużą siłą serialu. I to ważne, bo coraz mniej jest produkcji, w których widać prawdziwych aktorów, a coraz więcej takich, w których występują - bo nie można powiedzieć, że grają, ponieważ tego nie potrafią - młode i ładne osoby. U nas gra kwiat aktorów doświadczonych i grono młodych utalentowanych aktorów, co działa na korzyść opowieści. A opowieść sama w sobie jest, mam nadzieję, fascynująca.

Do którego momentu scenarzyści mają wpływ na to, jaki film będzie?

Mówiąc najkrócej - do rozpoczęcia zdjęć. Do tej chwili wszystko jest w naszych rękach. Potem przechodzi w ręce reżysera, chociaż są momenty, w których wkraczamy, bo trzeba poprawić dialog, przepisać lub dopisać scenę. Ale to są sytuacje techniczno-kosmetyczne, nie zmieniające znacząco opowieści i biegu akcji. Wstępny etap pisania jest kluczowy. To na gotowy tekst, na napisany scenariusz, dostaje się pieniądze na robienie filmu. Jeśli scenariusz jest marny i nieciekawy, to nie znajdzie się osoba skłonna w niego zainwestować. A film to jest zawsze duża inwestycja - bez względu na to, czy jest to fabuła kinowa czy serial.

W przypadku powrotu “Odwróconych” impulsem była potrzeba scenarzystów, czy potrzeba stacji?

To była potrzeba obu stron. Pierwsza seria “Odwróconych” okazała się wielkim sukcesem i zapadła w pamięć widzów. Od pierwszego sezonu minęło wiele lat, ale jak mówi jego producent Artur Kowalewski, pokolenie dzieci, które podglądały serial przez dziurkę od klucza, bo im rodzice nie pozwalali, dorosło i będzie mogło obejrzeć dalsze losy bohaterów normalnie - siedząc kanapie.

Czas wam sprzyja - oglądanie seriali przeżywa teraz absolutny renesans.

Pierwszy sezon “Odwróconych” był pokazywany w kompletnie innym otoczeniu i warunkach, niż drugi. Wtedy mniej było seriali, nie mieliśmy dostępu do platform seriale udostępniających, nie było globalnego zjawiska oglądania seriali, tego, że wszyscy na świecie oglądają w tym samym czasie “Grę o tron”, czy “Breaking Bad”.

I na dodatek w ostatnich latach seriale stały się być może nawet ciekawsze niż filmy kinowe. Zwłaszcza, że zmienił się sposób oglądania seriali. Teraz nie czeka się na kolejny odcinek, tylko połyka całe serie. To są plusy. Minusem dla twórców jest niesamowita konkurencja i ściganie się z wybitnymi historiami z całego świata.

Aktorzy kinowi chętnie szukają okazji do grania w serialach, twierdząc, że daje im to możliwość rozwinięcia postaci, pogłębienia roli. Dla scenarzystów serial także jest ciekawszym wyzwaniem niż film fabularny?

Na pewno ze względów technicznych praca nad serialem jest cięższa. Wiedza, którą trzeba mieć w głowie o bohaterach i o historii, jest nieporównywalnie większa niż przy pisaniu dwugodzinnej fabuły. To jest układanka, która wymaga ciągłej uważności i dobrej pamięci.

Czytałam, że prace nad scenariuszem trwały dwa lata. Wydaje się, że to długi czas.

Czas dobrze robi serialowi. Pewnie można napisać scenariusz w miesiąc, ale nie wierzę, że byłby on udany. Każda historia potrzebuje czasu w tym sensie, że daje jej to przestrzeń na dojrzewanie. Pisze się scenariusz, odkłada go na chwilę, wraca do niego, wyłapuje byki, albo pojawiają się lepsze rozwiązania. Jeśli można mieć czas, to jest to sytuacja absolutnie luksusowa, bo owocuje lepszą, ciekawszą i precyzyjniejszą opowieścią.

Czy pierwsi “Odwróceni” różnią się od drugiej serii pod względem kreacji postaci? Czy w obu przypadkach opieraliście się na sytuacjach zaczerpniętych z życia?

Pierwszy sezon był dosyć blisko rzeczywistości, do tego stopnia, że niektórzy mafiozi odnajdywali się w postaciach z serialu. W drugiej serii tych punktów stycznych w ogóle nie ma. Nie śledziliśmy kronik kryminalnych, nie badaliśmy pracy policjantów. Żadna z tych postaci nie ma swojego odpowiednika w rzeczywistości.

Druga seria serialu ma ambicje mówić o rzeczywistości, więc staraliśmy się pokazać zjawiska, które pojawiają się w sferze przestępczej. Przestępcy się zmienili. Kiedyś byli pszenno-buraczano-siłowniani. Teraz są nowocześniejsi, chociaż z podobnymi zainteresowaniami przemytem, narkotykami, prostytucją. Do tych zainteresowań doszły oszustwa podatkowe.

Zmieniła się technologia. Kiedyś mafiozi może i mieli telefony komórkowe wielkości cegłówek, ale nie za bardzo mieli do kogo z nich dzwonić. Ambicje gangsterów też się zmieniły, teraz dzieje się wszystko szybciej i łatwiej, wciąż przekraczanie prawa jest pokusą. Zniknął środek mafii, którymi kiedyś były Wołomin i Pruszków. Teraz są albo dewianci, którzy z przyjemnością obcinają palce, albo subtelni dżentelmeni, którzy w gruncie rzeczy są równie bezwzględni, ale funkcjonują w innej scenografii.

Nowością w filmach z gatunku kina gangsterskiego jest powszechne pojawianie się wyrazistych kobiet.

Tak. U nas są to córki, żony, byłe żony. Świat damsko-męski jest ciekawszy, niż prosty, męski świat gangsterów. Jest tam więcej powietrza, pojawia się delikatność i innego rodzaju stanowczość. Myślę, że widzowie będą pod wrażeniem kreacji, które na ekranie stworzyły wszystkie panie. Między pierwszym a drugim sezonem czasu filmowego minęło 15 lat. Córka Blachy kończy studia, córka Sikory rozkręca karierę zawodową.

Obie córki w pierwszym sezonie już były. Wydało nam się ciekawe pokazanie, że działania rodziców wiążą się z konsekwencjami dla dzieci. W tym przypadku obaj ojcowie są legendami w swoim fachu. Dla scenarzystów zawsze karkołomne jest powiązanie wątków kryminalnych z obyczajowymi. Jestem dumny, że udało nam się je tak przepleść, że tworzą jeden świat. Wszyscy trzej autorzy scenariusza mamy córki, co prawda żaden z nas nie ma doświadczeń mafijnych, ani policyjnych, ale bazując na własnych doświadczeniach i relacjach, wymyślaliśmy, jak te relacje mogłyby wyglądać. Podkreślam jednak, że świat pokazany w drugiej serii “Odwróconych” jest całkowicie wymyślony. No i nie mogę za wiele zdradzać, żeby nie popsuć przyjemności oglądania drugiej serii.

Dodam tylko, że mam wrażenie, że rola kobiet w mafii z lat dziewięćdziesiątych była niedoceniana. Oczywiście, pierwsze skrzypce grali panowie o gastronomicznych pseudonimach, ale kobiety były, podejmowały organizacyjnie ważne decyzje. Zaryzykuję tezę, że dla części mafiozów chęć imponowania kobietom, zapewnienia im luksusów była motorem ich działania.

Którą postać pisało się z największą przyjemnością?

Blachę, bo to jest raptus, z dużym urokiem osobistym, z chuligańskim czarem i inteligencją. Można mu w słowie lub w działaniu zafundować coś, co świadczy o jego bystrości. To jest postać efektowna. Postać Sikory grana przez Artura Żmijewskiego jest bardzo wewnętrznie połamana i przez to interesująca. Ale inne postaci także są ciekawe - młodzi aktorzy poradzili sobie świetnie. A mieli tym trudniej, że musieli się zmierzyć z doświadczonymi wyjadaczami - trochę jak w serialu - młodzi mierzyli się z legendami. Dobrze im to wyszło, obie córki są świetne.

Zresztą Robert Więckiewicz bardzo się zaangażował w castingi na córkę. Jego uwagi były celne i wzięliśmy je przy ostatecznym wyborze pod uwagę.

Ale przecież dzieci i rodziców się nie wybiera!

No właśnie, a Blacha wybrał.

Pierwsza seria zdobyła uznanie i sympatię, czy zmierzenie się z jej sukcesem było trudne przy pisaniu kontynuacji? Czy może to był tak wdzięczny temat, że okazał się samograjem?

Widziałem prawie cały serial i nie mam obaw co do jakości opowieści, tego jak jest ona sfilmowana i zagrana. Cokolwiek się robi, co ma być oglądane publicznie, do momentu zderzenia z widzami nie można przewidzieć ich reakcji.

Pierwszy sezon odzwierciedlał rzeczywistość, drugi jest kreacją. Pierwsza seria była może bardziej męska, bo gangusy, łobuzy, chuligani. Powtórzenie tego samego patentu nie miało sensu. To co zrobiliśmy - pokazaliśmy historię bardziej obyczajowo - wydaje mi się ciekawsze.

A jak się zmieniła w tym czasie produkcja telewizyjna?

Bardziej rozsądnie gospodaruje się wydatkami. Myślenie o serialu jest szersze i bardziej złożone. Producenci mają świadomość tego jak zmienił się sposób oglądania seriali. Stają przed naturalną pokusą oszczędności, a jednocześnie wiedzą, że efektowność, która zawsze wiąże się z kosztami, jest jednym z warunków sukcesu. Ważne jest określenie odbiorcy. Mam nadzieję, że nasz serial da satysfakcję szerokiej widowni.